Polska elektronika aż roi się od komputerów różnych marek mających oczywiście jako obowiązkowy system operacyjny Windows od Microsoft oraz ekskluzywne Mac od Apple. Jednakże są też takie systemy operacyjne takie jak Linux i Debian, które mimo dużej popularności wśród fanów programistyki komputerowej nie znajdują się w nowoczesnych komputerach sprzedawanych w pobliskich marketach medialnych typu Media Expert. Ale dlaczego powstaje dużo systemów operacyjnych wyłącznie na jądrze Linuxa, ale nie ma tych polskich? Jak to się stało, że nie ma ani jednego odważnego Polaka – informatyka do stworzenia własnego pseudo Windowsa? Powinniśmy zajrzeć do tego tematu z punktu historii.
Po drugiej wojnie światowej, podczas którego Marian Rejewski, Henryk Zygalski i Jerzy Różycki – Polska trójka geniuszy informatycznych złamała szyfr Enigmy ratując przy tym sporą ilość ludzi przed wytraceniem przez armię sowiecką i niemieckich nazistów, Polska i tak zostaje poddana niewoli przez Związek Radziecki tworząc z Polski – Polską Rzeczpospolitą Ludową. Wtedy też wymordowano część Polaków, w tym Polską Inteligencję, która gdyby żyła do dzisiaj, to zapewne wiele by było potomków tworzących nowsze maszyny i wspomniane wcześniej jądra niezbędne do swojskich systemów wykorzystywanych do maszyn osobistych.
PRL był zasłonięty wraz z państwami ZSRR-u „żelazną kurtyną”, która została częściowo odsłonięta po śmierci Stalina w 1953 roku. Życie w Polsce „wracało do normalności”, ale politycznie nadal rządził komunizm wraz z PZPR podlegającą Związkowi Sowieckiemu. Wiele ludzi, którzy brali udział w Powstaniu Warszawskim, byli poddani rehabilitacji, a jeden z nich – Jacek Karpiński – nawet stworzył komputer K-202, który jak na lata 70. ubiegłego wieku był naprawdę rewolucyjny. Nie dość, że tani, to jeszcze kompatybilny aż z 11 systemami (w tym własnym nienazwanym systemem napisanym przez samego Karpińskiego).
Sukces początkowy był tak ciekawy, że sprzęt pokazano min. na targach Poznańskich oraz wyprodukowano aż 30 egzemplarzy, które trafiły do Wielkiej Brytanii. Tworząc ten komputer, sam Karpiński mówił, że nie chciałby tego sprzedawać innym państwom świata. Ówczesne władze PRL-u jednak nie doceniły jego wynalazku, który miałaby zrewolucjonizować w Polsce branżę komputerową.
Złośliwość losu sprawiła, że Powstaniec od tego momentu musiał wyemigrować do Szwajcarii aż do czasu upadku komunizmu w latach 90. Nawet po jego powrocie, był traktowany przez władzę stosunkowo niesprawiedliwie i tym razem popadł w skrajną biedę, przez co ostatecznie dorabiał tworząc strony internetowe. Naprawdę smutne jest to, że nawet po wielu latach nie ma aż tak zdolnych informatyków do tworzenia nowych maszyn i systemów operacyjnych, które mogłyby być naszym swojskim „Windowsem” i podwyższyłby nam wielki potencjał w dziedzinie informatyki. Teraz, co prawda Ameryka jest liderem w dziedzinie techniki informatycznej, dzięki czemu możemy mieć u siebie swój desktop oraz laptop, ale gdyby nie rządy komunistyczne, Karpiński najprawdopodobniej byłby już dawno milionerem – innymi słowy, byłby naszym Polskim Steve Jobsem lub Billem Gatesem i istnieje prawdopodobieństwo, że polskie markety dawno by były wypełnione Polskimi komputerami i machinami z Polskimi systemami operacyjnymi na pokładzie.